Niedawno na stronach New York Timesa mogliśmy przeczytać, że gigant z Redmond zawarł z Yahoo! Inc. wstępną umowę dotyczącą zachowania poufności, związaną z kolejną próbą przejęcia. Odnosi się ona głównie do danych finansowych Yahoo, które w najbliższych tygodniach zostaną poddane analizie przez Microsoft. Te same umowy podpisało kilka innych firm zainteresowanych transakcją. Co z tego może wyniknąć?
O tym, że Microsoft drugi raz przymierza się do przejęcia Yahoo, amerykańskie gazety pisały już jakiś czas temu. (Pierwsza próba przejęcia najstarszego na świecie portalu internetowego miała miejsce w 2008 roku i zakończyła się niepowodzeniem.) Co prawda do finalizacji transakcji jeszcze daleka droga, jednak Microsoft wydaje się naprawdę uparty. Krążą plotki, że może dogadać się z innymi podmiotami i wspólnymi siłami przejąć Yahoo.
Dziś zdaniem ekspertów Yahoo jest w gorszej sytuacji niż w 2008 roku – głównie za sprawą sukcesów Facebooka i Google. Potencjalni inwestorzy (oprócz Microsoftu o przejęciu starają się także inne podmioty, głównie fundusze private equity – m.in. Silver Lake i TPG Capital) widzą jednak szansę – Yahoo ma potencjał, który nie jest wykorzystywany ze względu na nieefektywne zarządzanie.
Przejęcie Yahoo może być milowym krokiem w kierunku umocnienia pozycji Microsoftu na rynku internetowym. Tym samym gigant z Redmond mógłby śmielej konkurować przede wszystkim z Google – nie tylko na rynku wyszukiwarek, ale także reklamy internetowej.
Warto zauważyć, że zarówno Yahoo, jak i Microsoft posiadają własne wyszukiwarki (ta od Microsoftu dostępna jest pod nazwą Bing, w 2009 roku zastąpiła MSN Search). Nie sądzę, by w razie przejęcia Yahoo Microsoft utrzymywał dwie wyszukiwarki, choć strategia pozornej konkurencji znana jest na rynku (jako przykładem posłużę się sklepami Media Markt i Saturn, które mają wspólnego właściciela). Myślę, że bardziej prawdopodobne jest to, iż Microsoft zamknąłby jedną z wyszukiwarek, wcześniej wybierając to, co najlepsze w funkcjonalności każdej z nich. W ten sposób Google mógłby zyskać równego konkurenta.
Zwróćcie uwagę, że w Stanach Zjednoczonych Google nie ma tak silnej pozycji jak w Polsce. Z danych dostarczonych przez Megapanel PBI/Gemius za wrzesień 2011 wynika, że zasięg Google w naszym kraju kształtuje się na poziomie 93%. Tymczasem zasięg Google w Stanach Zjednoczonych według danych Alexa.com wynosi około 50%.
A co z portalami Yahoo! I MSN? Tu o prognozy nieco trudniej. Jest bardzo prawdopodobne, że oba serwisy byłyby utrzymywane. Microsoft i tak mógłby zaoszczędzić na kosztach związanych z opracowywaniem treści, nakazując obu zespołom redakcyjnym współpracę.
Myślę, że jeżeli strony dobiją targu, transakcja będzie miała miejsce w 2012 roku. Jeśli tak się stanie, niemal na pewno będzie to wydarzenie roku!