Daruję sobie powtarzanie, jak szybko rozwija się internet. To staje się nudne… Podobnie przewidywanie przyszłości internetu – bazujące na markach, przypuszczalnych reakcjach inwestorów, a nawet przyszłych trendach – w dużej mierze mija się z celem; udowodniła to dotychczasowa historia internetu. Jednak im dojrzalszy jest internet, tym bardziej przypomina rzekę, której koryto wyznaczają uświadomione lub nie oczekiwania użytkowników globalnej sieci. Z upływem lat ta rzeka jest coraz szersza, bo zasilana jest kolejnymi strumieniami: niszowymi serwisami i usługami, które po pewnym czasie wpisują się (mniej lub bardziej) w masowy nurt.
Dziś spróbuję wyprzedzić bieg tej rzeki i zobaczyć, czy tuż za zakrętem nie znajduje się wodospad. A może rzeka znajdzie swoje ujście w morzu?
Jesteśmy w przyszłości… Gdyby przyjętą metaforę odnieść do pojęcia „agav” (od ang. agent avatar) – awataru przyszłości – rzeka znajdywałaby swoje ujście w jeziorze: wirtualnej rzeczywistości, w której „nurkuje” każdy internauta. Agav jest wirtualnym reprezentantem każdego z nas. Jest kimś więcej niż awatarem, ponieważ dysponuje uproszczoną inteligencją – poznaje nas oraz nasze oczekiwania i upodobania, a następnie w tej wirtualnej rzeczywistości odnajduje informacje, miejsca czy osoby.
W świecie rzeczywistym jesteśmy sobą, natomiast w świecie wirtualnym (których może być wiele – podobnie jak wiele różnorodnych zakątków może istnieć w ramach jednego jeziora) nasza osobowość reprezentowana jest przez agava.
W wirtualnej rzeczywistości agavów – do której dostęp możliwy jest oczywiście dzięki internetowi jako meta-medium – w dalszym ciągu bardzo istotną rolę odrywają prosumenci – osoby będące zarazem producentami, jak i konsumentami informacji (jak w nurcie Web 2.0). Jednak ponieważ prace nad sztuczną inteligencją są dość zaawansowane, treść generowana jest także przez maszyny. Jednak o ile treść tworzona przez internautów (prosumentów) jest wyższej jakości, o tyle maszyny wyprzedzają nas w kwestii jej oceny i filtrowania tego, co wartościowe.
Wróćmy do teraźniejszości :) Powstanie agavów jest czysto hipotetyczne. Żeby idea naszych reprezentantów w wirtualnym świecie się urzeczywistniła, musi nastąpić daleko posunięta integracja usług. Jestem niemal pewien, że główni gracze: Google, Facebook, Microsoft, Yahoo oraz Amazon (a może jeszcze ktoś?) zrobią wszystko, by ich pozycja na rynku była silna. Będą realizowały ten cel zarówno uruchamiając nowe usługi, jak i przejmując już istniejące mniejsze przedsiębiorstwa. Ten trend z pewnością będzie sprzyjał integracji…
Jednak z drugiej strony ludzie są coraz bardziej świadomi potrzeby ochrony prywatności. Co więcej, coraz bardziej skłaniają się ku życiu blisko natury – części z nas już teraz rzeczywistość wirtualna się przejadła. Czy okaże się, że po zerwaniu z nią zauważymy u siebie objawy odstawienne? Wszystko zależy od stopnia uzależnienia…