Każdego dnia wielu internautów przesyła krótkie wiadomości na temat tego, co robią w danym momencie. Trafiają one wyłącznie do zainteresowanych osób – rodziny, przyjaciół i… społeczności gromadzących się w wokół gwiazd, firm i marek.
Twitter i ćwierkanie, jakie umożliwił, poruszyło tłumy. Ten amerykański serwis stał się zjawiskiem na miarę blogów. Wysyłanie mikrowiadomości stało się nie tylko modne, ale i użyteczne dla przedstawicieli świata biznesu – Twitter stał się kanałem komunikowania o nowościach w ofercie, specjalnych promocjach czy aktualnie realizowanych projektach.
Czy polskie firmy mogą skorzystać na tym trendzie?
Rodzimym odpowiednikiem Twittera jest Blip założony przez spółkę Gadu-Gadu. Jednak nad Wisłą mikroblogowanie nie jest tak modne jak choćby w Stanach Zjednoczonych. Za modą stoją zazwyczaj celebryci, a u nas wciąż niewiele znanych ludzi wykorzystuje mikroblogging do kreowania swojego wizerunku. Jednym z wyjątków jest były prezydent, Lech Wałęsa.
Nie inaczej jest z firmami. Serwisy mikroblogowe są wykorzystywane przez nielicznych przedsiębiorców. Problemem są także większe trudności w zebraniu wokół siebie audytorium. Na Twitterze swoje konta mają duże, międzynarodowe koncerny. W Polsce firm, które poruszałyby tłumy, jest niewiele. Gdy za marką nie stoi jej duża rozpoznawalność, zachęcenie internautów do subskrypcji wiadomości z mikrobloga jest znacznie trudniejsze.
Twitter i serwisy mu podobne są idealnym narzędziem do budowania społeczności… jeżeli firma jest popularna (lub ma pomysł, jak tę popularność zdobyć) i działa w Stanach Zjednoczonych. Mimo wszystko rozważam uruchomienie mikrobloga do subskrybowania wiadomości na temat mojej firmy. Czy uda mi się zaprzeczyć temu, co napisałem w tym poście? Czas pokaże :)