Kontynuujemy rozważania na temat tego, czy jest i czym nie jest dziennikarstwo internetowego. Dziś zgodnie z obietnicą postaram się oprzeć o polskie prawo prasowe. Jednak coś czuję, że z uwagi na rok 1984, z którego to pochodzi owa ustawa, także dzisiejsze rozważania przypominać będą bardziej drogę przez bagna niż jazdę autostradą prosto do celu – ostatecznej definicji.
Można powiedzieć, że według kryterium prawnego: dziennikarze internetowym jest ten, kto publikując jakieś treści w internecie podlega prawu prasowemu. Jednak, jak mówi Piotr Waglowski, w praktyce regulacje te są często niespójne, a obowiązki z nich wynikające często niemożliwe do zrealizowania. W efekcie każdy, kto prowadzi blog czy serwis internetowy, w jakimś aspekcie działa na polu nieuregulowanym przez prawo (Michał Karpiński, Blogger wyjęty spod prawa [w:] Press. Numer 8/2006. Strona 69-71.). A wszystko przez to, że ustawa regulująca media pochodzi z 1984 roku, a więc powstała na 9 lat przed uruchomieniem pierwszej strony internetowej. Wprawdzie dopuszcza uznawanie za prasę periodyków ukazujących się nie rzadziej niż raz do roku, upowszechnianych za pomocą „innej techniki” (można by więc za prasę uznać witryny internetowe), jednak w przepisach mowa jest też o stałej numeracji, której przecież zdecydowana większość serwisów nie prowadzi (co z resztą byłoby bardzo niepraktyczne).
Sądy różnie podchodzą do interpretacji przepisów. Na przykład Sąd Rejonowy w Przemyślu uniewinnił dwóch dziennikarzy oskarżonych o prowadzenie niezarejestrowanego w sądzie serwisu internetowego. Sędzia uznał, że strona internetowa nie jest ani dziennikiem, ani czasopismem i nie podlega sądowej rejestracji. Po wielu odwołaniach, w tym zmianach wyroków, ostatecznie do Sądu Najwyższego złożony został wniosek o kasację wyroku uniewinniającego, który został oddalony. W uzasadnieniu czytamy miedzy innymi, że jest rzeczą jasną i nie budzącą wątpliwości, że internet nie podlega żadnej rejestracji (…). Internet jest tylko środkiem przekazu podobnie jak ryza papieru. Papieru jako takiego nikt nie może rejestrować, natomiast rejestracji podlega (…) działalność polegająca na zadrukowywaniu papieru i wydawaniu go w formie dziennika bądź czasopisma − a więc prasy. Internet jest środkiem przekazu, za jego pośrednictwem wymienia się korespondencję, podobnie jak przekazuje się korespondencję w formie pisemnej na papierze. Przekaz korespondencji w internecie nie podlega rejestracji, natomiast wydawanie w formie elektronicznej prasy dostępnej w internecie musi być rejestrowane. Trzeba jednak jasno zaznaczyć, że to postanowienie wydane zostało z myślą o tej konkretnej sprawie i ciężko określić, czy będzie miało wpływ na decyzje sądów dotyczące rejestracji serwisów internetowych jako prasy. Wątpliwości dotyczące interpretacji przestarzałego prawa będą istniały tak długo, jak długo nie zostanie ono zmienione…
Czy w świetle nieklarownych przepisów, stosując kryterium prawne, można ułożyć definicję dziennikarstwa internetowego? Jeśli przyjąć, że faktycznie serwisy internetowe nie podlegają rejestracji, nie podlegają one też prawu prasowemu. Tak więc na gruncie polskiego prawa nie sposób skonstruować definicji dziennikarstwa internetowego.I znowu ślepa uliczka… Jakie wnioski mogę wyciągnąć z tych trzech dni? Zobaczymy jutro – będziecie mogli przeczytać mogą propozycję definicji, stanowiącą podsumowanie tych chyba trochę nudnych (ale potrzebnych) rozważań. Już dziś zapraszam do polemiki :)