Zarabianie na blogu – część 1: AdTaily

Ikona wpisu:: Zarabianie na blogu – część 1: AdTaily
1 komentarz

Na wielu amerykańskich blogach już od kilku lat można znaleźć boksy z małymi, kwadratowymi reklamami o wymiarach 125×125 px. Często są jedynymi reklamami graficznymi zamieszczonymi w internetowym dzienniku, ponieważ są mało inwazyjne i łatwe w instalacji. Jeżeli treść reklamy dostosowana jest do tematyki bloga, ich mały rozmiar nie przeszkadza w osiągnięciu zadowalającego współczynnika klikalności (CTR) – około 1%.

Nic dziwnego, że także w Polsce powstały firmy, które oferują je reklamodawcom, pełniąc tym samym rolę pośrednika. Największą z nich jest AdTaily Sp. z o.o., zlokalizowana w Krakowie, obecnie część Grupy Agora S.A. (właściciela m.in. Gazety.pl oraz Gazety Wyborczej). Czy warto skorzystać z ich pomocy przy zdobywaniu reklamodawców?

Siła przebicia większości blogów na rynku reklamowym jest mała, zatem ci autorzy, którzy chcą emitować reklamy, są zmuszeni do skorzystania z ofert pośredników, np. AdTaily. To credo można odnieść do tego i wszystkich kolejnych wpisów z tego cyklu. Pytanie należy sformułować inaczej: czy postawienie na małe reklamy o wymiarach 125×125 px jest dobrym pomysłem?

Dokonując rejestracji serwisu samodzielnie określamy stawkę za dzień emisji – reklamy są bowiem rozliczane w systemie CPD (cost per day). Musi być ona wyważona – zbyt mała sprawi, że nie wykorzystamy potencjału bloga, a za duża – zniechęci reklamodawców. Niestety, nie ma tu jednej reguły – kilka wskazówek podsuwają jednak przedstawiciele AdTaily.

Przy planowaniu zysków nie należy mnożyć podanej kwoty razy liczbę dostępnych miejsc razy liczbę dni w miesiącu. Uzyskana wartość będzie bowiem zazwyczaj daleka od rzeczywistych zysków – ten pułap osiągają wyłącznie bardzo popularne blogi, poświęcone jakiemuś konkretnemu zagadnieniu, które przyciągają członków grupy docelowej danej fimy.

Zanim reklamodawcy zauważą bloga, musi minąć trochę czasu – bądź cierpliwa/-y i niech nie zrazi Cie pierwszy miesiąc zakończony brakiem jakichkolwiek reklamodawców. Jeżeli cenę oszacowałaś/-eś prawidłowo, reklamodawcy znajdą się prędzej czy później. Po drugie, weź pod uwagę, że AdTaily to narzędzie doraźne, nie nadaje się raczej do stosowania długotrwałych kampanii wizerunkowych. Wśród Twoich klientów będą zazwyczaj firmy, które chcą poinformować Twoich czytelników o jakiejś ofercie specjalnej lub sezonowej. Nie bez znaczenia z punktu widzenia reklamodawcy jest także współczynnik klikalności – reklama ma dla Twoich klientów sens tylko wtedy, gdy będzie generowała ruch, a pod tym względem wciąż lepiej wypada np. dobrze zoptymalizowana kampania w Google AdWods (system reklamy w Google, pozwalający na wykupywanie tzw. linków sponsorowanych).

Zyski z tytułu uczestnictwa w AdTaily nie będą kolosalne. Jednak zarówno rynek reklamy internetowej, jak i sama firma rozwijają się, co dodaje optymizmu :) Prawdopodobnie zmiany zajdą także w samym AdTaily – myślę, że z biegiem czasu właściciele systemu zdecydują się na wprowadzenie reklam animowanych (co negatywnie wpłynie na ich nieinwazyjność, ale zwiększy klikalność i pozwoli na zwiększenie ceny za emisję), a także wprowadzenie dodatkowego systemu rozliczeń – CPC (cost per click).

Zarabianie na blogu/stronie internetowej

Komentarze

Wpis o tytule „Zarabianie na blogu – część 1: AdTaily” został skomentowany jeden raz. Dziękuję!

  1. Najlepsze kamerki online

    Calkiem ciekawie wyglada twoja www ;) Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Login to post a comment. If you do not have an account yet, sign up - it takes only a minute.